07.02.07
Porada na temat… porad
Niedawno ukazał się w Złotych Myślach ebook pt. “Klucz do skutecznej komunikacji”. Przytoczę z niego krótki fragment:
“Doradzanie i proponowanie świetnych rozwiązań to jedno z naszych głównych zajęć. Moje i owszem, za to mi płacą. Ale w codziennym życiu? Może wynika to z tego, że wszyscy Polacy (Polki jakby mniej i chwała im za to!) podobno znają się na wszystkim: polityce, gospodarce, uprawianiu roli, leczeniu, nie wspominając o sporcie!
Nie uważam, żeby było coś złego w wyrażaniu swojej opinii. Niekoniecznie jednak nasze rady i rozwiązania trudnych sytuacji będą dobre. Wiele razy spotykam się z sytuacjami, kiedy przychodzi ktoś z pretensjami do całego świata:
“bo nie mam pracy”,
“bo żona ode mnie chce odejść”,
“bo moje dzieci mnie nie słuchają”.
Kiedy analizujemy popełnione błędy, jednym z częściej występujących jest wcielanie w życie dobrych rad mamusi, sąsiada, kolegi z pracy. Na moje pytanie, czy te osoby odniosły sukcesy w dziedzinach życia, w których doradzają, pada odpowiedź: nie bardzo. A przecież wokół naprawdę jest wielu specjalistów, wiele osób, które zęby zjadły na różnych problemach. Wystarczy trochę chęci i zyskamy naprawdę cenne porady, które pomogą nam żyć!
Jak słusznie zauważa autor - niezwykle ważne jest CZYICH rad słuchamy. Jakie rezultaty przynosi osobie, która nam radzi stosowanie się do jej porad… To, czy wiedzę np. na temat pieniędzy będziemy zdobywali od milionerów, czy od żyjącego w biedzie otoczenia może przesądzić o naszych rezultatach w tej dziedzinie. W każdej innej zresztą podobnie…
Jolanta Gajda said,
luty 22, 2007 at 9:22
Już dawno stwierdzono, że wielką mądrością wykazuje się człowiek, który twierdzi “Wiem, że nic nie wiem”. Ludzie, którzy osiągnęli sukces własnym wysiłkiem, pracą i wytrwałością, to najczęściej ludzie, którzy mają w sobie wiele pokory, potrafią przyznać się do błędów i niewiedzy. I to w nich cenię najbardziej.
A tzw. wszystkowiedzący? To najczęściej utyskiwacze i narzekacze, którzy próbują ukryć własną nieudolność i bierność pod przykrywką pozornej wiedzy i kompetencji.
Człowiek sukcesu powie: Nie wyszło Ci? TY jesteś za to odpowiedzialny. TY musisz coś zmienić, żeby otrzymać inny rezultat. To dla niektórych nie jest wygodne. Lepiej pójść do “utyskiwacza”, który powie: Nie wyszło Ci? To ONI są winni. Co za dranie. No a to jest bardzo wygodne, bo zwalnia z odpowiedzialności, zwalnia z myślenia i działania.
Będziemy umieli korzystać z naprawdę mądrych rad, jeśli nauczymy się brać pełną odpowiedzialność za własne błędy i niepowodzenia.
Sebastian Schabowski said,
luty 22, 2007 at 10:52
Świetnie powiedziane!